Lottie*
Po miłym bieganiu...jak dla mnie ,usiadłam na ławce i czekałam na Harr'ego. Chwilę później przybiegł zdyszany Hazz.Chciał coś powiedzieć ,ale nie umiał nabrać tchu.Zaczęłam się z niego ryć.Pokazałam mu by usiadł. wyciągnęłam wodę z torebki i mu ja podałam.
-Oj Harry ,Harry...biedny chłopczyk pobiegał trochę-śmiałam się z niego.
-Trochę?!-spytał głośniej.-Nóg nie czuję.
-Przykro mi...,ale ja ciebie nie poniosę.-prychnął i zaczął udawać obrażonego. Przytuliłam go ,a on zaczął płakać.
-No dobrze Harry...na pocieszenie kupię Ci lizaka-pocieszałam go ,a on mnie szybko zabrał na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi.Myślałam ,że za raz zwymiotuję,ale byłby wstyd.Chociaż byłabym na okładkach gazet ''Charlotte Adamson zwymiotowała na Harr'ego Stylesa ''.Normalnie sensacja roku.Kiedy mnie odstawił kręciło mi się w głowie. Pewnie wyglądałam jak żul. Kiedy złapałam równowagę i siłę ,srogo spojrzałam na Hazzę. Lekko walnęłam go w ramię.Udawał,że go to boli
-Przepraszam ,ale tym razem Cię NIE przy-tu-lę!-sylabowałam.
Dylan* Dziewczyny są naiwne i puste.Ta laska z ławki pewnie myśli ,że ona podoba mi się. Hehh...fajna z niej dupa więc czemu by nie miałbym spróbować się trochę pobawić??? Kiedy jest okazja trzeba spróbować.Niestety odmówiła mi spaceru po parku .Ojjj... trzeba wypróbować innych metod. Szedłem przez park spoglądając na każdą przechodząca obok dziewczynę. Kiedy tak usiadłem sobie na ławce w pewnym momencie zobaczyłem Charlotte. Wygłupiała się z jakimś włochatym baranem. Powiedziała, że śpieszy się do pracy mamy. Co za... gówniara. Mnie się nie okłamuje. Wciąż się śmiali. Ten idiota zabierze mi ją z przed nosa. O nie!Pierwszy ją zaliczę!Podsłuchałem ,że wybierają się w sobotę do wesołego miasteczka.No to się pobawimy.
*Hazz
Charlie to bardzo energiczna i zabawna dziewczyna. Ciekawe czy mam szanse zostać jej przyjacielem? A może kimś więcej? NIE! Ogarnij się Styles!Nie możesz...dlaczego nie? Nie wiem. Może kiedyś...może. Szliśmy weseli przez park jak dzieci z przedszkola.Ciągle się wygłupialiśmy i zadawaliśmy głupie pytania typu: Jak się robi prąd?,Dlaczego płaczemy przy krojeniu cebuli? albo ''dlaczego mrugasz?'' Był przy tym nie zły ubaw .Doszliśmy do wielkiej fontanny w parku.Usiedliśmy obok niej na ławce.
-Ciepło mi-powiedziała.Od razu coś wymyśliłem. Wziąłęm ją na ręce.Oczywiście się szarpała i wrzeszczała,ale za razem się śmiała.Wszedłem w moich ulubionych rurkach do fontanny. Co chwile po mnie wrzeszczała ''Styles ty baranie''! To było słodkie .Zaniosłem ją pod wodospadzik i po chwili byliśmy cali mokrzy.Wiem jestem głupi ,ale powiedziała ,że jest jej ciepło.No to co? trochę kąpieli w fontannie jeszcze nikomu nie zaszkodziło...znaczy za raz ona mnie zabije więc będę pierwszy .Nie chce umierać !jestem za młody na śmierć...i za przystojny.Wyszła z wody i miała mię ''Zabiję cie i to nie żart'' . No i o to Świętej pamięci Harold Edward Styles (18 lat) zginął z ręki dziewczyny.Pomyślałem.
-Jesteś zła???-spytałęm. Miała srogą minę ,ale po chwili na jej twarzy zagościł piękny uśmiech.
-Nie...ale odegram się. -Za co?!Przecież było ci ciepło to cię ochłodziłem .Raczej jesteś winna mi przysługę.
-Pfff...przysługę.-wykręciła ze spódnicy 1 litr wody.Heh wygląda jak mokry szczur,ale za to jaki ładny mokry szczur.Wolę nie pomyśleć jak ja wyglądam.
-Wyglądasz jak mokry baran-powiedziała.No i teraz wiem jak wyglądam.Dzięki Charlie.Ona czyta w moich myślach.To przeznaczenie.
Cassie* Wygłupialiśmy się dalej, nagle przez łzy śmiechu zobaczyłam, że jestesmy w parku, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy. - Pamiętasz? - zapytałam - tytaj się poznaliśmy, ehh wspomnienia - westchnęłam sarkastycznie. Lou parsknał śmiechem.
- Tak, bardzo odległe czasy, to było tak dawno, że ledwo poamiętam. Opowiesz mi jak to było? - Zapytał, po czym usiadł na ławce i posadził mnie na swoich kolanach. Chciałam tak siedziec, ale nie mogłam, nie to tylko przyjaciel, nic więcej. Zsunęłam się z jego kolan i usiadłam obok.
- No wiesz, to było tak dawno, że też nie bardzo pamietam - powiedziałam "przypominając" sobie zdarzenia z wczoraj. -
ale może Harry i Charlie pamiętają.
- Ale ich tu nie ma - zauważył.
- Są, patrz jacy mokrzy - zaśmiałam się - nie no, nie poznaję Charlie, nigdy nie chciała dotknąć tej wody, bo Bradley jej powiedział, że są w niej robaki - chichotałam na wspomnienie wygłupów starego przyjaciela.
- Kto to Bradley? - zapytał Louis, wstając.
- Przyjaciel - wyjaśniłam krótko i też wstałam. Ścigaliśmy się, kto pierwszy dobiegnie do fontanny.
- Pierwszy/a - krzyknęliśmy w tym samym momencie i zaczęliśmy się głośno z siebie śmiać. Harry i Charlie odwrócili się zdziwieni w naszą stronę.
- Cześć, co tu robicie. Nie mieliście być u Cooper`a? - zdziwił się Hazza. Zacisnęłam usta i momentalnie przestałam się śmiać. Lou zauważył, że coś jest nie tak.
- Mieliśmy, ale Cooper nas wypuścił wcześniej niż zamierzał. - wyjaśnił.
- Aha, a teraz gdzie idziecie? - zapytała Charlie, mierząc nas uważnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami.
- Właściwie to nigdzie, tak sobie razem wracamy - wyjaśniłam.
- Wesołe miasteczko w sobotę nadal aktualne - zapytał Hazza.
- Jasne.-odpowiedziałam.
Charlie*
Harry odprowadził mnie pod sam dom. Całą drogę rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Poznawaliśmy się nawzajem. Uwielbiam kiedy Hazz się uśmiecha. Te jego dołeczki awww.... odpływam. Kiedy doszliśmy po mój dom zobaczyłam, że mama wychodzi z garażu. Była jakby to ująć... podjarana. Tylko pytanie... czym? Bo rozmawiam z chłopakiem? Ach. Podeszła do nas. O fuck. Jeżeli zacznie mu mówić jaka byłam w dzieciństwie, albo pokarze mu moje zdjęcia to ją ukatrupię własnoręcznie.
- Dzień Dobry pani mamo Charlie. Jestem Harry . Kolega z klasy. - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dzień Dobry ,jestem Lucy-podali sobie ręce.
- Miło mi Panią poznać-dodał.
- Mi ciebie też Haroldzie-parskneliśmy śmiechem ,a mama zrobiła minę ''No co?''.
- Mama tak czasem ma.-wyjaśniłam mu.
- Pokazałabym ci zdjęcia Lottki ,ale teraz muszę myć samochód.-Harry spojrzał na mnie ,a ja pokręciłam głową na znak ''nigdy''.Mama się pożegnała z Harrym i poszła.
-Masz bardzo miłą mamę.-powiedział po chwili.
-Dzięki...jest wspaniała.-spojrzałam na zegarek.14.25.-Wiesz Harry ...będę musiała się z tobą już pożegnać .Widzimy się jutro w szkole.Pa-pomachałam mu ręką kiedy się oddalałam.
-Cześć!-krzyknął w dali.
W domu*
Achch...usiadłam na kanapie.Jaki on jest...inny.Taki poważno-zabawny.Umie normalnie porozmawiać i umie też rozbawić.Taki zdarza się raz na milion.Poszłam do swojego pokoju i siedziałam w nim do wieczora.Nie miałam na nic siły.Wzięłam laptopa na kolana i wpisałam w wyszukiwarce ''Harry Styles''.Skoro jest sławny coś musi o nim pisać w necie.To mnie zdziwiło na maksa.
Członek One Direction - Harry Styles przez pewien czas był związany z 32-letnią dziennikarką. Związek z Caroline Flack i Harry'ego Styles'a zakończył się bez medialnej burzy. O przyczynach rozpadu Harry nie chciał mówić. Dziś robi to chętnie starsza dziennikarka. Oczywiście na łamach prasy!
Ciekawe czy to prawda ? Nigdy bym się nie spodziewała.Nie miałam siły więcej czytać. Możliwe, że to są same bzdury.
*Cassie
Pożegnałam się z Luisem, Harrym i Charlie i ruszyłam na parking przy szkole. Geniusz ze mnie. Zostawiłam tak auto. Już z oddali podziwiałam mój piękny wóz. Czy to takie dziwne, że kocham szybkie maszyny? A do tego jeżdżę jeszcze na ścigaczu. Wszyscy się dziwią, że jeżdżę bezszkodowo. No ale co poradzę? Jestem po prostu mistrzem, haha nie chwaląc się. Powiedziałam tacie, żeby mi kupił ścigacza, bo nie miałam własnego, no i się zgodził, żebym nikomu nie mówiła, że jest wyrodnym ojcem. Dzisiaj jedziemy wybrać coś fajnego. Już się nie mogę doczekać. Odkluczyłam autko i popędziłam do domu, łamiąc prawie wszystkie możliwe, przepisy drogowe. Cóż, jazda bezszkodowa to pojęcie względne.
*20 minut później
- Tato! Jedziemy po moje cudo?! - wydarłam się na cały dom.
- Nie mogę, sama jedź - tata podszedł do mnie i wcisnął mi do ręki sporą sumkę. Jeah! nie będzie się czepiał.
- OK. Dzięki - Chciałam od razu wrócić na moim cudeńku do domu, więc ubrałam się w jakieś wygodne ciuchy. Odpowiednie ubranie na motor kupię przez internet. Kask można kupić w salonie, więc jest ok.
10 minut później byłam na miejscu. Rozglądnęłam się po wnętrzu i... o matko! Zakochałam się.
Podbiegłam do ślicznej maszyny i zaczęłam oglądać ją z każdej strony nie zwracając uwagi na cenę. Mam dość kasy, żeby kupić co najmniej 3 takie maszyny, bo tatuś nie orientuje się w tych sprawach. Podszedł do mnie chłopak koło 19-stki w brudnym kombinezonie. Wycierał dłonie do jakiejś szmatki.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytał.
- Chciałabym kupić ten motocykl - wyjaśniłam grzecznie. Otworzył szeroko oczy.
- Naprawdę? Wow, zostaniesz moją żoną? - parsknęłam śmiechem.
- Pewnie, ale najpierw chciałabym to kupić.
- Aaa to poczekaj, zawołam szefa. - kiwnęłam głową i powróciłam do oglądania mojego cudeńka.
- Dzień dobry - usłyszałam za sobą poważny głos, odwróciłam się. Przede mną stał facet koło czterdziestki w czarnym garniaku. Załatwiliśmy odpowiednie formalności i motocykl był mój. Kupiłam do tego jeszcze najlepszy kask jaki był do wyboru i byłam gotowa. Przejechałam opuszkami palców po lakierze - nareszcie - wyszeptałam i uśmiechnęłam się. Ubrałam kask i pojechałam do domu.
*następnego dnia
*Harry
Kolejny dzień szkoły. Może to dziwne, ale polubiłem to. Może dlatego, że są tam ze mną super ludzie? Zajęcia zaczynały się o 8.00 więc miałem jeszcze czas, żeby wejść na twittera. Przeglądałem kolejne twetty. Kolejne dziewczyny, pytające mnie, czy za nie wyjdę. Albo inne, hejtujące mnie. No cóż, wszystkim nie dogodzisz. Dokładnie czytałem każdego twetta, w sumie nie wiem po co. Nagle zauważyłem, że ktoś dodał mnie do obserwowanych. Zwykle tego nie sprawdzałem, ale tym razem jakoś tak chciałem zobaczyć kto to. Kolejna laska. Hmm... nie miała w tle mojego wizerunku, to już postęp. @Charlie_oficjal hmm? Charlie? Czyżby? Obejrzałem jej zdjęcia. W większości to takie, na których była z Cassie. Jedno szczególnie mi się spodobało. Była na nim Charlie ubrudzona farbami, uśmiechająca się od ucha do ucha. Do niego był komentarz "kocham cię mój bojebańcu @Cassie_Oficjal". Może nie powinienem, ale kliknąłem "zapisz jako" i po chwili ustawiłem go sobie jako tapetę na laptopie. Rany... ale mi odwala. Dodałem Charlie do obserwowanych, a po chwili postanowiłem sprawdzić, czy Cassie też ma twittera. W tle miała motocykl. Fajny... nie sądziłem, że Cassie lubi takie rzeczy. W ogóle nie myślałem, że jakaś dziewczyna może się interesować takimi rzeczami. Witaj w 21 wieku Styles. Dodałem ją do obserwowanych, po czym wyłączyłem przeglądarkę i zacząłem wgapiać się w zdjęcie na tapecie...
*pół godziny później
- Hazza! Zbieraj się! Idziemy! - wołał Liam. Zabrałem plecak, byle jak rzuciłem go na ramię i poszedłem do garażu. Dzisiaj była moja kolej na zawiezienie wszystkich do szkoły, więc skierowałem się do mojego kochanego autka i już po 20 minutach byliśmy na miejscu. Zaparkowałem i kłócąc się o bzdury, hałaśliwie wyszliśmy z auta. Obok nas zaparkował jakiś motocyklista na ścigaczu. Rany... fajna maszynka. Chłopak zsiadł z motoru. Podszedłem do niego, z zamiarem zagadania na temat jego hondy. Chciałem kupić podobną, więc może mi coś poradzi. Louis też ostatnio o tym myślał i poszedł ze mną.
- Cześć, fajna maszynka, droga była? - zapytał Louis. Motocyklista odwrócił się gwałtownie.
- Rany - doleciał do nas przytłumiony głos - już się bałam, że to Dylan znowu mnie zaczepia, wczoraj zaczął podobnie. - zaraz? Jaki Dylan? Chłopak zdjął kask. Nie wyglądał zbyt męsko. Miał długie, ciemne, prawie czarne włosy i twarz bardzo podobną do twarzy Cassie. Że to naprawdę jest Cassie dotarło do mnie po kilku dobrych sekundach. - cześć chłopaki - uśmiechnęła się i podała nam rękę. Przywitaliśmy się.
- Jeździsz? - zdziwiłem się - myślałem, że po prostu ci się podobają.
- Strasznie mi się podobają - uśmiechnęła się, całą szóstką skierowaliśmy się do szkoły. - więc po stanowiłam sobie zrobić prawko i kupić coś fajnego. Hondy podobają mi się najbardziej.
- Jak ty to utrzymujesz? - zdziwił się Louis - nie jest za ciężki dla ciebie?
- Daję radę - wzruszyła ramionami. - to mój pierwszy ścigacz, więc na razie nie szarżuję.
- Drogi był? - zagadnąłem.
- Jak cholera - kiwnęła głową.
- Skąd miałaś pieniądze? - zapytał Louis - pracujesz gdzieś?
- Nie, tata mi dał... to... zaległy prezent... urodzinowy - powiedziała, trochę się jąkając.
- O, to wszystkiego najlepszego - powiedział Louis i korzystając z okazji przytulił ją. Szybko wyswobodziła się z jego uścisku.
- Lou... urodziny mam dopiero w grudniu. To... był bardzo zaległy prezent. - wyjaśniła. - Cześć Charlie!
Charlie. Rany... ale ona ładna... Hmm... czyżby mi się podobała? Nie... po prostu jest ładna. Cassie tez jest bardzo ładna, ale jakoś jak ją widzę to serce nie zaczyna mi być szybciej. Czyżbym się zakochał? Może to tylko zauroczenie. Pewnie za niedługo mi przejdzie. Szkoda, że ona jest dla mnie taka oschła. Właściwie traktuje mnie jak znajomego, kumpla z klasy, z którym nie łączy ją nic, z wyjątkiem numeru klasy. Westchnąłem i wróciłem do studiowania jej wyglądu. Jest po prostu idealna... w każdym calu. Każdy najmniejszy szczególik jest dopracowany. Idealne paznokcie, nie za długie i nie za krótkie, w fajnym, pasującym do ciuchów kolorze. Idealny makijaż, chociaż ja się na tym nie znam, to wiedziałem, że przede mną stoi dziewczyna, która potrafi zrobić z siebie bóstwo, malując rzęsy i bawiąc się cieniami. Do tego idealne ciuchy, podkreślające jej idealną figurę. Jest piękna, ciekawe, czy jakiś chłopak przede mną już to docenił.
- Idę się przebrać - usłyszałem gdzieś z oddali głos Cassie - zaraz wracam.
Otrząsnąłem się i westchnąłem. Louis wydurniał się i robił jakieś dziwne miny. Po chwili gadania o bzdurach i naśmiewania się z Louisa przyszła Sandra. Louis zajęty sobą nie zauważył jej i wpadł na nią, a ona na jakąś lalunię, która wylała colę na inną lalunię. Były to dwie najbardziej rozpoznawalne dziewczyny w szkole. Jessica Evans i Chloe Stewart. Nie cierpię takich plastików, strasznie się lansują i uważają za nie wiadomo kogo.
- Co ty odpierdalasz?! - wydała się Jess.
- Wiesz ile ta bluzka kosztowała?! - zawtórowała jej Chloe.
- Sorry, to był wypadek - odparła Cass.
- Gówno mnie to obchodzi! Sieroto, masz mi oddać kasę!
- To nie była moja wina. - Sandra wzruszyła ramionami - trzeba było nie kupować takich drogich ciuchów, takie deski, jak ty powinny ubierać się w lumpeksie, a ty - zwróciła się do Evans - nie pij coli, bo zgrubniesz, a twoje ciało wygląda na bardzo podatne, na gromadzenie tłuszczu. - po czym odwróciła się i odmaszerowała, a my za nią.
- Przepraszam - Louis spuścił głowę, gdy odeszliśmy kawałek dalej. Cassandra westchnęła.
- To nie twoja wina, nie mogłeś widzieć, że tam będę. - po krótkim wahaniu przytuliła go delikatnie, jakby się bała. Louis chciał ją objąć, ale zaraz go puściła i stanęła obok.
- Nie cierpię tych zdzir - warknął Zayn. - myślą, że jak pokażą cycki to każdy facet będzie je chciał.
- A tak nie jest? - zapytała Charlie - bo odniosłam wrażenie, że podczas rozmowy każdy facet w zasięgu wzroku gapił się na ich cycki.
- Źle powiedziałem, każdy SZANUJĄCY się facet - uśmiechnął się Zayn.
- Ma ktoś żelki? - wtrącił Niall.
*Cassie
Na ostatniej lekcji była muzyka, z naszym wychowawcą, panem Dawsonem. Jak zwykle siedziałam z Louisem. Oczywiście nauczyciel nadal na mnie patrzy, jakbym była totalnym przeciwieństwem kujona i lizusa. Dzisiaj w końcu będziemy śpiewać. Mają być jakieś dni otwarte szkoły i musimy pokazać, jacy jesteśmy fajni i różne klasy mają coś tam przygotować. Klasy sportowe jakieś zawody i program o dobrym odżywianiu i takie bzdety, klasy językowe robią jakieś przedstawienie po francusku, no a my jako klasa artystyczna mamy najwięcej na głowie, bo przygotowujemy przedstawienie połączone z występami muzycznymi i wystawę plastyczną. I teraz nasz wychowawca będzie wybierał kto co będzie robił. Pan Dawson usiadł przy ławce i spojrzał do dziennika.
- Charlotta Adamson - Charlie się wzdrygnęła, zawsze trochę się tremowała, kiedy wszyscy się na nią gapili - wstań - Lotta grzecznie wykonała polecenie - no dobrze, powiedz, dlaczego jesteś w klasie artystycznej?
- Bo... lubię malować - odpowiedziała.
- Ach tak, pamiętam. - uśmiechnął się nauczyciel - ale trzeba być sprawiedliwym, weź kredę i narysuj coś na tablicy. Jak ty będziesz malować, ja przesłucham inne osoby. - Lotta kiwnęła głową i zaczęła coś rysować na tablicy. Nauczyciel wzywał kolejne osoby. Jeszcze jacyś dwaj chłopacy trafili do tablicy z kredą. I na tym się skończyły osoby uzdolnione w zasięgu plastycznym.
- Dylan Gray, a ty czemu jesteś w klasie artystycznej?
- Bo chcę być dziennikarzem - wyjaśnił.
- Ach tak, pani dyrektor coś wspominała, że trzeba przeprowadzić wywiad z nowymi uczniami... jest tu jeszcze jakiś potencjalny dziennikarz? - zapytał klasy. Odpowiedziała mu cisza. - dobra Dylan, to masz już zajęcie. Gray kiwnął głową i usiadł.
- Niall Horan - wyczytał nauczyciel po chwili. - aaa czekaj... wy macie ten zespół, tak? - Niall kiwnął głową. - pozwolicie, że nie będziemy śpiewać waszej piosenki? - Niall znów kiwnął głową. - dobrze, więc ty z kolegami na pewno będziecie śpiewać tak? - tym razem cała piątka pokiwała głowami. Dawson coś zapisał w notatniku.
- Cassandra Miller - wyczytał nauczyciel kilka uczniów potem. - a to ta, co się nie lubi uczyć - prychnęłam - no więc czemu przyszłaś do tej klasy?
- Lubię śpiew i aktorstwo. - wyjaśniłam.
- Hmm... aktorów mamy już dużo a tylko 5 muzyków. Zaśpiewaj coś. - w ogóle nie odczuwając tremy podeszłam do pianina, stojącego w rogu klasy i usiadłam na czarnym, miękkim stołeczku.
- Co mam zaśpiewać? - zapytałam.
- Co potrafisz.
- Mogę się chwilę zastanowić?
- Jak musisz. - nauczyciel wrócił do przepytywania kolejnych uczniów. Jeśli ktoś chciał być aktorem to musiał zagrać to, co mu kazał Dawson. Westchnęłam, co mam zaśpiewać? Przeszukiwałam mój niedorozwinięty umysł, ale jakoś nic mi nie przychodziło do głowy. Kiedy nauczyciel przepytał już wszystkich, zwrócił się do mnie.
- Już wiesz?
- Tak - westchnęłam i zaczęłam grać i śpiewać.
***
Well you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
And you let her go
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
And you let her go
Staring at the bottom of your glass
Hoping one day you'll make a dream last
But dreams come slow and they go so fast
You see her when you close your eyes
Maybe one day you'll understand why
Everything you touch surely dies
Hoping one day you'll make a dream last
But dreams come slow and they go so fast
You see her when you close your eyes
Maybe one day you'll understand why
Everything you touch surely dies
But you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
Staring at the ceiling in the dark
Same old empty feeling in your heart
'Cause love comes slow and it goes so fast
Well you see her when you fall asleep
But never to touch and never to keep
'Cause you loved her too much and you dive too deep
Same old empty feeling in your heart
'Cause love comes slow and it goes so fast
Well you see her when you fall asleep
But never to touch and never to keep
'Cause you loved her too much and you dive too deep
Well you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
And you let her go
Oh oh oh no
And you let her go
Oh oh oh no
Well you let her go
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
And you let her go
Oh oh oh no
And you let her go
Oh oh oh no
Well you let her go
'Cause you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
***
Cóż, potrzebujesz światła tylko wtedy gdy robi się ciemno
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy gdy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy gdy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Gapisz się na dno swojej szklanki
Mając nadzieję, że pewnego dnia marzenie spełni się
Ale marzenia spełniają się powoli i trwają tak krótko
I gdy zamykasz oczy dostrzegasz ją
Może pewnego dnia zrozumiesz powody
Dla których umiera wszystko czego dotykasz
Mając nadzieję, że pewnego dnia marzenie spełni się
Ale marzenia spełniają się powoli i trwają tak krótko
I gdy zamykasz oczy dostrzegasz ją
Może pewnego dnia zrozumiesz powody
Dla których umiera wszystko czego dotykasz
Ale potrzebujesz światła tylko wtedy kiedy robi się ciemno
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Wpatrujesz się uparcie w sufit w ciemnościach
A w twoim sercu to samo uczucie pustki
Bo miłość przychodzi powoli, ale odchodzi tak szybko
Cóż gdy zasypiasz znowu widzisz ją
Ale nigdy jej nie dotykasz i nigdy nie możesz jej zatrzymać
Bo kochałeś ją zbyt mocno, bo bez reszty oddałeś się miłości
A w twoim sercu to samo uczucie pustki
Bo miłość przychodzi powoli, ale odchodzi tak szybko
Cóż gdy zasypiasz znowu widzisz ją
Ale nigdy jej nie dotykasz i nigdy nie możesz jej zatrzymać
Bo kochałeś ją zbyt mocno, bo bez reszty oddałeś się miłości
Cóż, potrzebujesz światła tylko wtedy kiedy robi się ciemno
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść
Oh oh oh nie
I pozwalasz jej odejść
Oh oh oh nie
I tak pozwalasz jej odejść
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść
Oh oh oh nie
I pozwalasz jej odejść
Oh oh oh nie
I tak pozwalasz jej odejść
Bo potrzebujesz światła tylko wtedy kiedy robi się ciemno
I tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
I tęsknisz za słońcem tylko wtedy kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Skończyłam śpiewać i podniosłam wzrok. Nawet Charlie przy tablicy stała z otwartymi ustami.
- Emm... no to co, może być?
- Ta... tak, jasne. OK to już wszyscy. Przyjdźcie jutro po lekcjach, to rozdam wam scenariusze. - nauczyciel zaczął zbierać jakieś papierki.
- Ekhm... prze pana? - wtrąciła Lotta. - skończyłam. - nauczyciel odwrócił się do tablicy i po raz kolejny nie wiedział, co powiedzieć. Oglądnął rysunki chłopaków i Charlie.
- Jeju - westchnął - mam najbardziej uzdolnioną klasę w historii szkoły.
Fuck yeah! Jest 3 rozdział. Jeśli komuś chciało się to przeczytać, to fajnie by było jakby dodał komentarz, będzie miło :).